- To nie jest negocjacyjna gra tylko cyrk, w którym Morawiecki odwiedza Orbana w Budapeszcie, a Orban składa rewizytę w Warszawie i wydają coraz bardziej komiczne oświadczenia – mówi w rozmowie z Onetem poseł Andrzej Szejna. Wiceszef SLD przekonuje, że jeśli Polska zawetuje unijny budżet, cały rząd, a w szczególności Kaczyński, Morawiecki i Ziobro powinni odpowiedzieć nie tylko przed historią, ale i przed Trybunałem Stanu.
Piotr Rogoziński (Onet): Wizja polsko-węgierskiego weta w sprawie unijnego budżetu jest coraz bardziej realna?
Andrzej Szejna: Polska dryfuje jak okręt w kierunku widocznych skał pod rządami PiS. Prezes Jarosław Kaczyński nie rozumie współczesnych wyzwań globalnych i potrzeb rozwojowych kraju, Mateusz Morawiecki boi się Zbigniewa Ziobry, więc grozi wetem wieloletnich ram finansowych i funduszu odbudowy, a minister spraw zagranicznych Zbigniew Rau abdykował i nie bierze udziału w najważniejszych od czasu akcesji negocjacjach. Ich wynik może przesądzić nie tylko o naszym miejscu w Europie, ale o szansach gospodarki na transformację energetyczną, udział w jednolitym rynku cyfrowym czy we wspólnych przedsięwzięciach i inwestycjach w służbę zdrowia
Jak patrzy na to Lewica?
Inna polityka zagraniczna jest możliwa. W tym roku przypada 50. rocznica gestu Willy'ego Brandta, kanclerza RFN, wywodzącego się z SPD, który ukląkł pod pomnikiem Bohaterów Getta. Brandt ukląkł nie tylko w geście pojednania i pokory, ale również w imię nowego otwarcia. Ten gest był kamieniem węgielnym pod nową politykę wschodnią Republiki Federalnej Niemiec, która doprowadziła do dobrej współpracy Polski i Niemiec, w tym i członkostwa naszego kraju w Unii Europejskiej.
A może to jest po prostu twarda negocjacyjna gra ze strony Warszawy i Budapesztu?
Premier Orban to bezwzględny gracz, który niszczy demokrację w swoim kraju i ma problem zarówno z praworządnością, jak i rzetelnym wydatkowaniem funduszy europejskich. To nie jest partner dla Rzeczypospolitej Polskiej. Pozostałe kraje najpierw ze zdumieniem, a teraz ze zgrozą obserwują ten destrukcyjny duet Morawiecki – Orban, który usiłuje pogrzebać nadzieje europejskich przedsiębiorców, studentów, pracowników, pacjentów, inwestorów i wszystkich mieszkańców na skuteczną walkę z gospodarczymi i społecznymi skutkami pandemii. To nie jest negocjacyjna gra tylko cyrk, w którym Morawiecki odwiedza Orbana w Budapeszcie, a Orban składa rewizytę w Warszawie i wydają coraz bardziej komiczne oświadczenia. Morawiecki ogarnięty schizofrenią polityczną twierdzi, że budżet który ogłosił w lipcu jako historyczny sukces i szansę Polski, teraz już jest bez znaczenia. Tylko, że na końcu tego spektaklu może być Polexit.
Dlaczego pozostałe 25 krajów nie ma wątpliwości, że te zapisy dotyczące praworządności są konieczne?
To zrozumiałe, że środki europejskie muszą być wydatkowane zgodnie z prawem. Kontrolę nad ich wydatkowaniem muszą sprawować instytucje europejskie, ale również niezależne i niezawisłe sądy ustanowione w każdym kraju członkowskim na mocy ustawy. Wydaje mi się, że PiS wzorem partii Fidesz Orbana na Węgrzech musi mieć plany dalszego łamania praw człowieka, niezależności wymiaru sprawiedliwości i ograniczenia wolności mediów skoro boi się uwarunkowania wypłaty środków unijnych od przestrzegania praworządności jak diabeł święconej wody.
Stać na dziś na to, żeby zawetować ten budżet?
Wielokrotnie to podkreślałem w debacie w Sejmie RP, że weto do budżetu oznacza finansowy Polexit i utratę znacznej części szans rozwojowych kraju. Dodam, że nie wszystko trzeba przeliczać na pieniądze. UE to również bezpieczeństwo energetyczne i wspólnota wartości, rodzina narodów, która zagwarantowała najdłuższy we współczesnej historii okres pokoju i prosperity. Za te wszystkie negatywne działania, jeżeli się zmaterializują, cały rząd, a w szczególności Kaczyński, Morawiecki, Ziobro powinni odpowiedzieć nie tylko przed historią, ale i przed Trybunałem Stanu. Nawet nie zapytam gdzie w czasie pandemii i negocjacji jest prezydent Andrzej Duda.
Pojawił się także pomysł, aby stworzyć fundusz odbudowy bez Polski i Węgier.
Tak, to możliwe. Ursula von der Leyen i Prezydencja Niemiec pragną uratować Fundusz Odbudowy za wszelką cenę, gdyż jest to śmiały projekt oparty na solidarności państw członkowskich UE w obliczu kryzysu gospodarczego wywołanego pandemią. Jeżeli wskutek bezproduktywnego oporu rządu PiS w Polsce i rządu Węgier Orbana projekt miałby upaść ze szkodą dla setek milionów Europejczyków, to 25 krajów porozumie się bez tych dwóch i spełni się czarny scenariusz. Zostaniemy de facto wyprowadzeni z projektu europejskiego podczas gdy tymczasem 87 proc. polskiego społeczeństwa popiera nasze członkostwom w UE.
W tym tygodniu mocny sygnał w kierunku premiera Morawieckiego wysłało także wiele samorządów. Chodzi mi o symboliczny protest polegający na wyłączaniu świateł w obiektach, które powstały dzięki unijnym dotacjom. Samorządy chyba z niepokojem patrzą w przyszłość.
Samorządy wskutek kryzysu gospodarczego utraciły część swoich dochodów, a rząd PIS sukcesywnie dokładał im nowych zadań, nie zwiększając środków. Dziś stają przed dramatycznymi decyzjami zarówno o podwyższaniu opłat za usługi komunalne, jak i przed pytaniem jak kontynuować rozpoczęte inwestycje i planować nowe bez popadnięcia w spiralę zadłużenia. W dużym stopniu na te obawy i potrzeby odpowiada Lewica swoim projektem polskiego Funduszu Odbudowy Gospodarki, który współgra z unijnym ambitnym planem rekonstrukcji gospodarczej torpedowanym przez PiS.
A jak się panu podoba rządowy projekt tzw. tarczy 6.0?
Tarcza pozostawia bez wsparcia tysiące podmiotów i nie zapewnia ochrony miejsc pracy. Poza tym mnóstwo w niej absurdów. Co w przypadku, gdy podatnik ma wskazane jako główne PKD np. 46.90.Z (sprzedaż hurtowa niewyspecjalizowana) i uzyskuje z tego tytułu np. 20 proc. obrotu, a resztę uzyskuje z PKD wymienionych w poszczególnych artykułach, co skutkuje tym, że jednak większość przychodów jest ostatecznie z branż zagrożonych? Przecież nowy art. 31zua nakazuje ZUS-owi sprawdzenie w GUS głównego PKD! Z drugiej strony, ktoś może prowadzić działalność handlową i mieć wpisane PKD z branży zagrożonej, mimo iż tej działalności nie prowadzi.
Dlatego Lewica przygotowała swoje poprawki.
Sejmie Lewica poparła np. włączenie do tarczy branżowej działalności związanej z organizacją targów, wystaw i kongresów. Głosowaliśmy za tą ustawą, ale w Senacie dopilnowaliśmy, żeby tarczę rozszerzyć. Według naszych poprawek pomoc ma trafić do całej branży turystycznej – do prowadzących hotele, informację turystyczną, agentów turystycznych, pilotów wycieczek i przewodników turystycznych, pośredników. Także do branży kulturalnej: muzeów, firm nagraniowych i muzycznych. Inne kategorie wspierane przez nas w Senacie to min. piekarnie, sklepy z żywnością, sklepy z ubraniami, sklepy meblarskie, księgarnie, drogerie, taksówkarze, fitness, szkoły tańca, catering, fryzjerzy, sprzedaż detaliczna prowadzona w niewyspecjalizowanych sklepach z przewagą żywności, napojów i wyrobów tytoniowych – obejmująca m.in. sklepiki szkolne.
Pytanie tylko, czy te poprawki zyskają poparcie?
Nasze propozycje przegłosował Senat i żądamy oraz apelujemy do polityków wszystkich ugrupowań o poparcie w Sejmie tych propozycji. Pomoc musi zostać skierowana do szerszej grupy przedsiębiorców, bo to warunek ochrony miejsc pracy i późniejszego restartu całej gospodarki, gdyż Lewica myśli również o gospodarce po pandemii. Zaproponowaliśmy Fundusz Odbudowy Gospodarki z dużym segmentem dla przedsiębiorców. Stabilności potrzebują zarówno przedsiębiorcy, jak i pracownicy. W ramach restartu przedsiębiorczości proponujemy 10 mld złotych na program wznawiania działalności, przez dziesiątki tysięcy przedsiębiorstw, a które nie mogły prowadzić działalności w trakcie pandemii lub została ona ograniczona. Mowa tu o branżach: gastronomicznej, czy też fitness.
Na ponowny rozruch też potrzebne są środki, a rząd zapomniał, że nie wszyscy przedsiębiorcy mają pochowane na kontach miliony złotych. W tym segmencie proponujemy 8 mld złotych na zwiększenie bezpieczeństwa pracowników, a którzy potrzebują dochodu w czasie, kiedy nie mogą pracować.
A skąd wziąć pieniądze na Fundusz Odbudowy Gospodarczej?
Potrzebujemy restartu w ochronie zdrowia, gospodarce i finansach samorządów. Fundusz Odbudowy Gospodarki wspiera Fundusz “Next Generation EU” oraz stanowi część krajowego planu odbudowy i zwiększania odporności. Działania związane z odbudową gospodarki po pandemii SARS-CoV 2 będą finansowane z dwóch źródeł: rezerwy celowej w budżecie państwa (20 mld zł rocznie) oraz ze wskazanego Funduszu Next Generation (42 mld zł w latach 2021-2022 i 19 mld zł w 2023 roku). Wydatki w perspektywie do 2023 roku wyniosą razem 163 mld zł. Dysponentem Funduszu będzie Minister Rozwoju, Pracy i Technologii w porozumieniu z Ministrem Zdrowia oraz Ministrem Edukacji i Nauki. Szczegółowe zasady zarządzania Funduszem określi ustawa.
Filar Zdrowie – 26 mld zł obejmuje inwestycje w szpitale, doposażenie i remonty wszystkich szpitali powiatowych w Polsce, zwiększenie nakładów NFZ. Filar Przedsiębiorczość to małe i średnie przedsiębiorstwa, a każdy przedsiębiorca, który zawiesił działalność lub jego obroty spadły o przynajmniej 30 proc. otrzyma wsparcie w charakterze inwestycji państwa na wznowienie działalności, dotacje dla przedsiębiorców, pracowników i rolników, na dofinansowanie kosztów stałych małych przedsiębiorców w kryzysie – do 50 tys., na dofinansowanie ubezpieczeń rolniczych, świadczenie kryzysowe dla tych, którzy stracili źródło utrzymania w branży zagrożonej kryzysem. Filar Samorządność – to 18 mld zł. Obejmuje inwestycje samorządowe – 12 mld zł, nowoczesną edukację – 6 mld zł. Celem programu jest ochrona miliona miejsc pracy i 100 tysięcy przedsiębiorstw.